Penumbra to najbardziej mroczna (dosłownie) i klimatyczna gra w jaką miałem okazję ciupnąć ostatnimi czasy. Postaram się pominąć jaknajbardziej fabułę a jednocześnie pokazać jak niesamowita jest ta gra. Przede wszystkim nadzwyczajne jest to, że interakcja z otoczeniem jest niemal całkiem realistyczna. Znalazłem pare błędów, jak na przykład to, że przerzuciłem przedmiot przez ścianę.. ale mniejsza o to. Można wszystko, na co fizyka pozwala podnieść, przesunąć. Jest to gra FPP/Przygodowa, druga część gry, po "penumbra: overture". Podobno początkowo penumbra była tylko demem technicznym, ale odniosła sukces więc wyszły aż 3 pełne części. Generalnie fabuła to kąpiel w cieniu... a raczej dość złożona próba nie utopienia się w świecie mroku. Bohater w pierwszej części poszukiwał ojca, jeszcze jej nie przeszedłem więc nie całkiem wiem co działo się wcześniej - teraz, kombinując jak się da, trzeba jakość wyjść stamtąd cało. Na każdym zakręcie, w każdym zakamarku czekają dziwne, zainfekowane czymś istoty, które chcą zabić bohatera ale w ciągu całej gry ani na moment nie mamy w ręku broni a rzucanie przedmiotami w potwory jedynie na chwilę je zatrzymuje. Ganiamy z latarką, do której regularnie trzeba zdobywać baterie. Można też używać "glowsticka" ale widać dzięki niemu najwyżej buty i metr przed oczami. Bohater mocno przeżywa każdą trudną chwilę, co daje nam się odczuć słysząc jego oddech tłumiony przerażeniem. To co w innych grach zaskakiwało, tutaj jest rzeczą banalną, dzięki czemu mogę stwierdzić, że Doom 3 to przy tej grze wesoła bajka dla dzieci. Gracz zwykle jest przyzwyczajony do tego, że jak znajdzie klucz do drzwi, to zwyczajnie przez nie przechodzi, tutaj pewnego razu te drzwi wyparowały i zastajemy tam litą ścianę... Grałem dużo, sporo widziałem ale tak mną nie wstrząsnęła kilkukrotnie żadna gra, nie aż tak żebym bał się grać dalej.