Czy Ty - człowiek, który właśnie czyta najnowszy numer "Ready", (tekst jest pożyczny z magazynu Ready ale obiecuję, że oddam) który został za pomocą komputera, modemu, dzięki łasce TePSY ściągnięty z internetu i właśnie jest wyświetlany na monitorze, lub wydrukowany na kartce formatu A4 - oczywiście za pomocą drukarki połączonej z komputerem klasy PC - wyobraża sobie życie bez komputera? Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądałby dzisiejszy świat bez tych wspaniałych maszyn? Nie? Więc zastanówmy się razem!
Wyobraź sobie, że jest sylwester 1999. Wszyscy są przerażeni pluskwą milenijną, lecz Ty nie martwiąc się niczym - śpisz. Zaraz po północy budzą Cię krzyki i huk dobiegające z pobliskiego skrzyżowania - wyglądasz przez okno - to jedynie drobna stłuczka spowodowana brakiem sygnalizacji świetlnej - a jednak sparaliżowała całe skrzyżowanie. Chcesz zadzwonić po karetkę - podnosisz słuchawkę, ale nie ma sygnału (czy TePSA ma z tym coś wspólnego? J). Wpadasz na wspaniały pomysł - "Zapalę wreszcie światło!!!" - niestety, nie ma prądu - pewnie jakiś bezpiecznik się przepalił, zaraz go wymienię i wszystko będzie OK. W tym celu idziesz do kuchni, ale co to??? Cała podłoga zalana wodą!!! Ach! Przecież nie ma prądu - lodówka się rozmroziła. Nagle słyszysz dźwięk charakterystyczny dla lecącego helikoptera. Po krótkiej chwili ktoś odzywa się przez megafon. Ogłasza ewakuację. Wszystko wskazuje na to, że za parę godzin stopi się rdzeń w pobliskiej elektrowni atomowej. Myślisz sobie "Następny Czarnobyl, czy co? A może to jakieś ćwiczenia? A tam idę spać - jest pierwsza w nocy") Rano, a właściwie rano kilka dni później budzisz się i zauważasz, że twoja skóra mocno pozieleniała - czyżby objawy choroby popromiennej?
Na szczęście żyjesz w roku 2001 i nie grozi Ci syndrom Y2K, chociaż możliwe, że tak wyglądałby świat gdyby nagle zniknęły / zwariowały / zepsuły się wszystkie, a przynajmniej te ważniejsze komputery. Jednym słowem - jesteśmy tak bardzo związani z naszymi "krzemowymi przyjaciółmi", że, nie ukrywajmy, nie dałoby się bez nich żyć, albo takie życie byłoby baaaaardzo zacofane, a co za tym idzie - trudne. Co prawda są jeszcze ludzie, którzy nie używają komputerów - uważają, że to czarna magia - ale tak, czy inaczej korzystają z owoców technik informatycznych pośrednio - oglądając telewizję, słuchając radia, czytając ten artykuł, który przyniósł im ich kolega. Nawet samochody projektowane są za pomocą komputerów, a krzemowe rumaki znaleźć można nawet w fabrykach papieru toaletowego.
Wyobraź sobie teraz, że nie wynaleziono komputerów, a w roku 1832 ktoś zastrzelił Charles'a Babbage'a - ojca maszyn liczących. Jest rok 2001, ale nie istnieją pecety. Do liczenia używamy liczydeł, Bill G. Jest stangretem Twojej zaprzężonej w cztery konie bryczki. Właśnie dojeżdżasz do swojej willi położonej nieopodal dziesięciotysięcznej "metropolii" - Nowego Jorku. Życie toczy się bardzo spokojnie, ludzie spędzają swój czas na polowaniach na wymierające gatunki zwierząt (bo nikt nie wpadł na to, by je chronić) w nielicznych lasach, na pisaniu wierszy, zabawach - dokładnie tak, jak to wyglądało w renesansie. Trudno to wyimaginować? Tak! A to dlatego, że już do końca życia (które skończysz np. w szpitalu - podłączony do specjalistycznego komputera, który monitoruje Twoje czynności życiowe) będziesz bezpośrednio lub pośrednio związany z komputerem.
Jeszcze kilka lat temu, w czasach Amigi i Atari, nikt nie przypuszczał że w szkołach pojawi się obowiązkowy przedmiot - informatyka. Branża komputerowa ciągle się rozwija. Jeszcze 10 lat temu nikt nie wierzył, że kiedykolwiek powstanie np. procesor 1GHz - teraz mamy już 1,5GHz, a prace nad wykonaniem szybszych ciągle trwają. Wyobrażasz sobie reakcję człowieka z epoki Tetris'a, gdy pokażesz mu "Black & 9b9b9b", albo "Deus Ex"? Ludzie, którzy inwestują w komputery, software itd. Szybko się bogacą (patrz ww. Bill G.). Sam nasuwa się wniosek: "Komputery to przyszłość i odwrotnie - przyszłość to komputery". Kto twierdzi inaczej, niech przyśle mi swój wywód na admin@scare.prv.pl - z chęcią go przeczytam i odpowiem autorowi, że nie ma racji, a za przykład podam to, że list, który dostałem przyszedł pocztą - ale elektroniczną.